Dzisiaj jest piątek, 27 kwietnia 2024 r. 117 dzień roku
klub
# kontakt
# o klubie
# statut
# członkowie
# strefa klubowa
aktualne
# ogłoszenia
# sprawozdania
inne
# sponsorzy
# linki
# galeria
# promocja
działalność
# jaskinie
# nasza ścianka
# alpinizm

polecamy
Chlebek
KMG Stolarka
Portal Czechowic-Dziedzic
Portal Czechowic-Dziedzic




# Sprawozdania


J jaskinie : W wspinaczka : B beskidy : T tatry : K jura : E eksploracja : A alpinizm : Z zagranica : I inne



ZA 2008.08.01-2008.08.03 Alpy, Wiesbachhorn 3564 m n.p.m.

Robert
Marcin Freindorf
Piotr Wiewióra

Wyjechaliśmy z Czechowic w piątek w samo południe a kolo 22 byliśmy w Kaprun, następnego dnia rano wyruszyliśmy w góry. Niestety z powodu awarii kolejki zmuszeni byliśmy przejść pieszo całą trasę z parkingu (1034m) do schroniska Heinrich Schwaiger-Haus (2802m) po drodze mijaliśmy malowniczo położone tamy z szmaragdowymi jeziorami. Na szczyt wyruszyliśmy wczesnym rankiem, przeszliśmy przez lodowiec i po 3h stanieliśmy na szczycie Wiesbachhorn (3564m). Tego dnia kolejka już działała więc od tamy (2051m) zjechaliśmy na dół i udaliśmy się do domu.




ZA 2008.07.04-2008.07.07 Marmolada - Dolomity

Robert Bereta
Marcin Freindorf
+ 5 Osób Towarzyszących

Nas dwóch oraz pięć innych zaprzyjaźnionych osób udało się w piątek po południu w Dolomity we Włoszech. Po noclegu w hotelu w miejscowości Malga Ciapela udaliśmy się trasą nr 610 na przełęcz Passo Ombretta (2700 m.n.p.m.). Po drodze wstąpiliśmy do schroniska Rifugio O. Falier (2074 m.n.p.m.). Do schroniska droga w większości po wcześniejszym krótkim podejściu wiodła przez przepiękną dolinęVal De Ombreta. Podczas drogi towarzyszyły nam dzwonki krów. Świstaków ze sreberkami nie stwierdzono. Od schroniska krętą ścieżką zdobywaliśmy wysokość. Ostatnie trzysta metrów wysokości zdobywaliśmy pnąc się ostro pod górę piargiem. Na przełęczy nocowaliśmy w metalowym schronie wyposażonym w trzy łóżka piętrowe po trzy miejsca noclegowe. Wczesnym rankiem zeszliśmy dalej trasą nr 610 do doliny Val Rosalia (2400 m.n.p.m.), gdzie skręciliśmy na trasę nr 606 i zaczęliśmy wspinać się znowu bardzo uciążliwym piargiem na przełęcz pod Marmoladą. Na przełęczy (2896 m.n.p.m.) zaopatrzeni w kaski, uprząż, ląże z apsorberem wkroczyliśmy na ferratę wiodąca na Marmoladę. Po około dwóch godzinach weszliśmy na szczyt Marmolady (3343 m.n.p.m.) – Pinta Penia. Otuleni mgłą zrobiliśmy parę zdjęć przy krzyżu, wypiliśmy herbatę w schronisku i zeszliśmy z powrotem ferratą. Na przełęczy dalej trasą nr 606 przez lodowiec dotarliśmy do górnej stacji kolejki Rif. Pian dei FiaCCONI (2626 m.n.p.m.) Szybki zjazd na dół i powrót do domu. Statystyka: do przejechania autem około 2100 km.





TA 2008.03.14 Tatry Wysokie

Agnieszka - OT
Robert Bereta
Piotr Wiewióra

Naszym celem była Świnica jednak tuż przed szczytem zdecydowaliśmy się na odwrót z powodu załamania pogody.




TA 2008.03.08 Tatry Zachodnie

Marcin Freindorf
Robert Bereta
Piotr Wiewióra

Z Czechowic wyruszyliśmy o 5 rano, naszym celem był Bobrowiec w drodze powrotnej ze szczytu na resztkach mokrego śniegu ćwiczyliśmy hamowanie czekanem.




TA 2008.02.20 Kościelec

Radosław Guzdek - OT
Dawid Janik
Krzysztof Borgieł

Wyjazd jak zawsze wcześnie rano. Po dotarciu do Kuźnic udaliśmy się Doliną Jaworzynki. Nieco po świcie wdrapaliśmy się na Halę Gąsienicową. Szybki posiłek i ruszyliśmy w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Stamtąd zimowym szlakiem ostro w górę na przełęcz Karb. Przez cały czas dopisywała słoneczna pogoda i wysoka jak na porę roku temperatura. Z przełęczy granią rozpoczęliśmy atak szczytowy. Podejście okazało się bardzo trudne z powodu dużych stromizn i oblodzeń. Na szczycie doszedł nas samotny wędrowiec. Wspólnie z nim, po krótkiej sesji fotograficznej zaczęliśmy zejście. Przydała się do tego lina, która znacznie ułatwiła nam pokonywanie śliskich i niebezpiecznych odcinków. Na przełęcz dotarliśmy już po zmroku. Stamtąd zeszliśmy do schroniska, gdzie posililiśmy się i wyruszyliśmy do Kuźnic. Cały czas przyświecał nam księżyc.




TA 2008.02.17 Tatry - szkolenie

Piotr Sokołowski
Krzysztof Dziech
Jakub Zuber
Dawid Janik
Krzysztof Borgieł

Celem było obejście szczytów otaczających Dolinę Chochołowską, a ja z Dawidem mieliśmy ambitny plan kontynuowania wędrówki w celu przejścia całych Tatr. Po konsultacji z ratownikiem TOPR zmieniliśmy plany, tym bardziej że pogoda następnego dnia miała się drastycznie zmienić. Słuszność III stopnia zagrożenia lawinowego ogłoszonego kilka dni temu widać na grani doskonale. Zdobyliśmy zatem Grzesia. Ze szczytu udało nam się zobaczyć kłęby śniegu unoszące się w górę po zejściu lawiny w jednej ze Słowackich Dolin. Na grani od Grzesia po Wołowca dostrzec można było liczne nawisy. Napatrzywszy się na cudne widoki udaliśmy się na odpowiedni stok w celu treningu jazdy z czekanem. Po zejściu do doliny zjedliśmy posiłek w schronisku po czym udaliśmy się do samochodu. Wycieczka bardzo udana ze względu na pogodę i fantastyczną atmosferę w ekipie. Sprawa przejścia Tatry zimą pozostaje otwarta.




TA 2007.12.30 Tatry Zachodnie

Katarzyna Lewandowska
Zbigniew Piernik - OT
Dawid Janik
Michał Janik - OT
Iain Wilson (gość z Walii) - OT
Elizabeth Doyle (gość z Anglii) - OT
Krzysztof Borgieł


Trasa: Parking u wylotu Doliny Chochołowskiej - Siwa Przełęcz - Ornak - Iwanicka Przełęcz - Dolina Chochołowska

Wycieczka raczej rekreacyjna. pogoda wspaniała. W wyższych partiach oblodzenia wymagające użycia raków i czekana.




AZW 2007.09.22-2007.10.03 Mount Blanc

Piotr Sokołowski
Sławomir Darmofał
Dawid Janik
Michał Janik - OT
Grzegorz Piernik

22 września o godzinie 19,30 wyjechaliśmy na naszą wyprawę z pod hufca ( Piotrek i ja), po drodze zabraliśmy Dawida i Sławka oraz dokonaliśmy ostatnich zakupów przed trasą do Francji. Do Chamonix dojechaliśmy po południu 23.09, a Michał który przyleciał z Anglii na nas tam czekał, i po sprawdzeniu w górach pogody w miejscowym biurze turystyki (która okazała się nie najlepsza) rozbiliśmy się na polu namiotowym. 24.09 rozpoczęła się nasz akcja górska z parkingu w Bossany na 1400 metrach n.p.m. Pierwszy nocleg mieliśmy na Tete Rousse na 3141m gdzie udało się dotrzeć pod wieczór po pokonaniu całej drogi pieszo. Następnego dnia dotarliśmy do schroniska na Goutierze i tak zatrzymało nas załamanie pogody. Dzięki temu ze nasz wyjazd był po sezonie turystycznym mogliśmy korzystać ze schroniska zamiast spać w namiotach gdyż było ono otwarte. Następnego dnia ruszyliśmy na Valot z założeniem, że jeśli warunki będą sprzyjać i dobrze będziemy się czuć nad ranem zaatakujemy. W Valocie było –7stopni C. Od 3 rano zaczął się nasz atak szczytowy i o 9 rano 27.09 stanęliśmy na tzw. „dachu Europy” :p Kilka zdjęć, parę minut radości i ruszyliśmy w dół. Poniżej Valotu zastała nas śnieżyca i wreszcie przydał się nam gps który pokazywał nam droge do schroniska na Goutierze. Dotarliśmy tam w śnieżycy przy widoczności 15m. Warunki były złe i po 2 nocach spędzonych w schronisku zdecydowaliśmy ze dłuższe czekanie na pogodę nie da leprzych warunków do schodzenia a dosypało metr śniegu, który i tak utrudniał zejście. Ruszyliśmy rano po śniadaniu i dzięki tej decyzji wieczorem spaliśmy już wygodnie na polu namiotowym w Chamonix. Do kraju wróciliśmy 3 paźdźiernika po pełnej wrażej wyprawie.





TA 2007.04.15 Tatry Wysokie - Rysy

Dawid Janik
Krzysztof Borgieł

Wyjechaliśmy w sobotę (14.04) o godzinie 21.30 Po Dotarciu na miejsce zdrzemnęliśmy się kilka godzin po czym o 4.30 wyruszyliśmy Doliną Rybiego Potoku w stronę Morskiego Oka. Szybko i sprawnie nam to poszło. Przeszliśmy Morskie Oko jak i Czarny Staw wzdłuż (pokrywa lodowa stabilna). Na Czarnym Stawie (dosłownie na) spotkaliśmy instruktora TOPR. Po skonsultowaniu z nim warunków pogodowych i śniegowych ruszyliśmy stromym podejściem w stronę Buli pod Rysami. Śnieg był twardy i dobrze pokonywało się strome odcinki przy użyciu raków i czekana. O godzinie 10.30 stanęliśmy na Szczycie polskiego wierzchołka Rysów 2499 m n.p.m. Pogoda była wręcz przecudna, a widoczność zadziwiająco daleka. Po wykonaniu serii zdjęć zeszliśmy na przełęcz pod szczytem i spożyliśmy należyte 2 śniadanie. Następnie zaczęliśmy schodzić. Jako że wytargaliśmy na górę 60 m liny stwierdziliśmy, że nie będziemy ryzykować niefortunnego ześlizgnięcia się "rysą" (stromo i twardo). Wykorzystaliśmy kotwy mocujące łańcuchy na Grzędzie i 7 zjazdami udało nam sie dotrzeć prawie na Bulę. W ten sposób zaoszczędziliśmy wiele sił. W trakcie naszych zjazdów w górę podążał kolejny ratownik TOPR. Zaintrygował się tym co robimy i grzecznie spytał czy węzeł na końcu liny mamy. Jakaż była jego radość, ze znamy się na rzeczy. Do tego stwierdził że pójdzie w nasze ślady i tez pozjeżdża sobie. Po ominięciu Buli i zejściu kilkudziesięciu metrów postanowiliśmy że nie brniemy dalej w miękkim mokrym śniegu (słońce oparło się i zaczęło topić wierzchnią warstwę). Pozapinaliśmy ubrania, czekan w dłoń i zjazd na brzuchu do Czarnego Stawu. Zrobiliśmy to w ok. 5 min (300 m). W schronisku uzupełniliśmy napoje i poszliśmy w kierunku parkingu...




TA 2007.04.10 Tatry Zachodnie

Michał Janik
Dawid Janik
Piotr Sokołowski
Krzysztof Borgieł

We wtorek o 2.00 w nocy wyjechaliśmy z Czechowic. Po dotarciu na miejsce Doliną Małej Łąki udaliśmy się szlakiem żółtym na Przełęcz Kondracką. Podczas ostatniego podejścia zauważyliśmy 6 kozic w rejonie Małego Giewontu. Z przełęczy udaliśmy się na Giewont. Nie było dużo śniegu, tylko miejscami płaty. Następnie wróciliśmy na przełęcz skąd zaatakowaliśmy Kopę Kondracką. Im wyżej podchodziliśmy tym wiatr był silniejszy i zimniejszy ( na nasze kalkulacje wiatr miejscami do 100 km/h, a odczuwalna temp. ok -20 co było widać na rękach gdy nie ubrało się rękawiczek). Od przełęczy używaliśmy pełnego sprzętu zimowego. Grań była pokryta twardym śniegiem, miejscami występowały oblodzenia, do tego ten silny wiatr. Po Kopie przyszła pora Na Małołączniak. Tam spotkaliśmy dewianta, który pokonywał na tyłku odcinek w dół. Na Małołączniaku przegapiliśmy niebieski szlak i podeszliśmy prawie pod Krzesanice. Nie chciało nam się wraca toteż lekko przetrawersowaliśmy krawędź Doliny Litworowej. Później zejście Kobylarzem i miało być pięknie. Nie było. Znów przegapiliśmy szlak niebieski i zeszliśmy do Doliny Miętusiej - nie szkodzi lubimy wyzwania i miłe wycieczki. Ścieżka od końca doliny była przetarta wzdłuż nieistniejącego już szlaku zielonego. pomogło nam to w dotarciu do Kir. Stamtąd PKS-em podjechaliśmy do Małej Łąki. Podczas pokonywania Doliny Miętusiej padał deszcz.




TA 2006.12.28 Giewont i Kasprowy Wierch

Dawid Janik
Grzegorz Piernik

O 2.20 wyjechaliśmy z Bielska pks'em do Zakopanego. Około 6 rano ruszyliśmy z Kuźnic niebieskim szlakiem na Giewont, wschód przywitaliśmy na hali Kondratowej. Około 9.30 byliśmy już na Giewoncie. Następnie czekała nas dopiero właściwa część wyjazdu, czyli dojście na Kasprowy Wierch poprzez Kopę Kondracka i Suche Czuby. Warunki pogodowe były dobre, poza wiatrem na Kopie Kondrackiej, sprawnie uporaliśmy się z założeniami wyjazdu i udało się zejść z Kasprowego przez zmrokiem. Szkoda tylko że zima nie dopisuje - mało śniegu leży w Tatrach. Kolejny 1 dniowy "szkoleniowy - rajd" po Tatrach zakończony powodzeniem.




TA 2006.12.02-2006.12.03 Rysy

Szymon Strąk
Piotr Wiewióra


Wyruszyliśmy z Czechowic wieczorem 2.12.2006, około północy dotarliśmy na parking na Łysej Polanie, po krótkiej drzemce w samochodzie około 4 wyruszyliśmy w stronę Morskiego oka do którego dotarliśmy o świcie. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę, pogoda dopisała jednak warunki w górach były trudne z powodu oblodzenia stoków konieczne było użycie raków i czekanów. Ze szczytu rozpościerały się piękne widoki . Do Morskiego Oka wróciliśmy po zmroku i skorzystaliśmy z uprzejmości ratowników TOPR którzy podrzucili nas na parking.





AZ 2006.09.02-2007.09.15 Elbrus

Dawid Janik
Grzegorz Piernik
Michał Rusak
Piotr Wiewióra

Nasza podróż zaczęła się wieczorem 2.09.06 na dworcu PKP Cz-Dz skąd udaliśmy się pociągiem do Warszawy. Rano 3.09.06 dołączył do nas Michał, następnego ranka wysiedliśmy w Moskwie. Cały dzień spędziliśmy na zwiedzaniu, a wieczorem udaliśmy się na lotnisko skąd następnego dnia odlecieliśmy do Mineralnych Wód. Wieczorem byliśmy już w miejscowości Azau u stóp Elbrusa 5642m. Po jednodniowym oczekiwaniu na pogodę 7.09.06 ruszyliśmy w góry, dotarliśmy do wysokości 3800 jednak z powodu problemów z aklimatyzacją Grzegorza na noc wycofaliśmy się do stacji kolejki na 3000. Następnego ranka dotarliśmy na 4200 gdzie w ruinach starego schroniska rozbiliśmy nasze namioty, Dawid zszedł z Grzegorzem na noc do stacji kolejki na 3500. Następnego dnia po powrocie chłopaków w trójkę zrobiliśmy podejście aklimatyzacyjne na 4800. W nocy 10.09.06 wyruszyliśmy na atak szczytowy razem z Konstantym, Rosjaninem który biwakował razem z nami, Grzegorz pozostał w obozie. Jako pierwszy na szczycie stanął Konstanty z Michałem a pół godziny później Dawid i Piotrek. Jeszcze tego samego dnia zjechaliśmy na dół a następnego dnia ruszyliśmy w podróż powrotną. Do Czechowic dotarliśmy 15.09.2006





HKTJ Czechowice-Dziedzice © 2006-2008
Katalog Stron www